Kazik Na Żywo - „Bar
La Curva / Plamy na słońcu”
Po 12 latach Kazik Na Żywo wydał nową płytę. Zawsze ich
ceniłem za konkretne, ciężkie granie bez specjalnych udziwnień. Ich trzy płyty
wydane w latach 90-tych („Na żywo, ale w studio”, „Porozumienie Ponad
Podziałami” i „Las Maquinas de la Muerte”) to dla mnie jedne z najważniejszych
płyt polskiego rocka. Bardzo się ucieszyłem z ich reaktywacji i koncertów
natomiast, co do nowej płyty miałem pewne obawy. Wiadomo, czasy się zmieniają i
nie byłem do końca przekonany czy kapela będzie potrafiła wykrzesać z siebie
ogień jaki był na poprzednich płytach.
Pierwsze wrażenie jakie się nasuwa po przesłuchaniu to
takie, że panowie postanowili trochę pokombinować i, moim zdaniem, przyniosło
to bardzo dobry efekt. Płyta podzielona jest na dwie części. Pierwsza nosi
nazwę „Bar La Curva” i zaczyna się od numeru pod tym samym tytułem. Kawałek
jest w sam raz na otwarcie, choć Kazik w jednym z wywiadów stwierdził, że jego
zdaniem jest najsłabszy i dlatego został umieszczony na początku żeby dalej
było już tylko lepiej. Drugi utwór „Mój synku” już przynosi pewną odmianę bo
jest to chyba jedna z lżejszych piosenek jakie KNŻ kiedykolwiek stworzył.
Generalnie w tej części płyty dominują utwory szybkie, momentami z takim punkowym
podejściem jak choćby „Hanna Gronkowiec Walczy”, „Marzenia swoje miej” czy
„Przecięty na pół”. Świetne wrażenie
robi tez kawałek „Czemu, ach czemu”.
Drugą i najlepszą
część płyty otwiera utwór „Plamy na słońcu”. Dla mnie to jeden z lepszych
rockowych numerów jaki powstał w Polsce w ostatnich latach. Po nim następuje
cięższy, wolniejszy, ale tez bardzo dobry „Nie ma boga”. Całą płytę urozmaica
brzmiący dosyć psychodelicznie utwór „Nikomu nie cofam poparcia”. Zresztą,
słuchając całości odnoszę wrażenie, że panowie Kazik, Litza , Burzyński,
Kwiatkowski i Goehs są naprawdę w dobrej formie i świetnie im się razem
współpracuje.
Odrębna sprawa na tej płycie to teksty. Z wyjątkiem jednego
(„Jak rodzi się zło”, którego autorem jest basista Michał Kwiatkowski”)
wszystkie napisał Kazik. W większości bardzo dobre i (z małymi wyjątkami) dość
pesymistyczne (jakie czasy, taki nastrój). Traktujące o obojętności na zło („Czemu, ach czemu”), czy podzieleniu
Polaków ze względu na poglądy polityczne („Przecięty na pół”). Znana jest też
powszechnie niechęć (delikatnie powiedziane) Kazika do całej naszej klasy
politycznej („Nikomu nie cofam poparcia”). Jednak najbardziej odnośnie tekstu
wyróżniają się „Plamy na słońcu” i „Nie ma boga”. Ten ostatni został
zainspirowany świetnym izraelskim filmem „Liban”, choć generalnie ma też
szerszą wymowę.
Bardzo się cieszę, ze Kazik zamiast wylegiwać się na plaży
albo grać w reklamach, czy zostać jurorem w jakimś kolejnym słabym programie
nadal chce współtworzyć takie płyty. Natomiast cały KNŻ jako zespół ma nadal
coś ciekawego i ważnego do powiedzenia.