wtorek, 16 stycznia 2018

Offensywa De Luxe. 12 edycja - Muzyczne Studio Trójki im. Agnieszki Osieckiej. Kortez, Decadent Fun Club, L.Stadt, niXes




Wpis radiowo-koncertowy. Każdemu, który choć trochę w jakiś sposób otarł się o radiową Trójkę, nie trzeba tłumaczyć co to jest "Offensywa" i z czym się nią je. Jednak gdyby ktoś zupełnie nic, to pokazuję i objaśniam. To godzinna (kiedyś były dwie, ale wszystko się zmienia, niestety nie zawsze na korzyść) audycja prowadzona przez Piotra Stelmacha z dużym współudziałem Anny Gacek. Prezentująca głównie polską muzykę. Oczywiście zdarzają się w niej wyjątki od tej reguły, ale chodzi właśnie o promowanie naszych rodzimych artystów. Tych, którzy już sporo osiągnęli, tych, którzy nabierają tempa i tych zupełnie początkujących.

"Offensywa de Luxe" natomiast to takie muzyczne święto, gdzie w studiu im. Agnieszki Osieckiej występują wykonawcy, którzy odegrali znaczącą muzyczną rolę w ostatnim czasie. Zresztą, najlepiej przytoczyć słowa Piotra Stelmacha: "W 2006 roku wspólnie z Anną Gacek wymyśliliśmy, że kiedy będziemy zapowiadać koncerty "Offensywy de Luxe", będziemy wręczać "Szczoty", symbole "pozamiatania nas" przez danych artystów i dane płyty w mijającym roku". 12 stycznia 2018 roku szczęśliwymi posiadaczami "Szczot" zostali Kortez, Decadent Fun Club, L. Stadt i niXes. 
 
I to Kortez rozpoczął jako pierwszy. Zresztą, myślę, że on wyjątkowo dużo zawdzięcza i Offensywie i Piotrowi Stelmachowi, bo kiedy zaczynał, otrzymał duże wsparcie i promocję. Później to już wiadomo, wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy...i druga płyta. Właśnie utworem "Pierwsza" z ostatniej płyty "Mój dom" rozpoczął swój, najdłuższy ze wszystkich wykonawców, występ. Z tego albumu zagrał jeszcze "We dwoje", "Nic tu po mnie", "Dziwny sen", "Dobrze, że Cię mam". Zagrał, a właściwie zagrali, bo Kortez nie był samotnym facetem z gitarą, tylko miał przy sobie świetnych muzyków. Inna sprawa, że doszły mnie głosy, że do niektórych mocniej trafia przy bardziej kameralnych środkach wyrazu, ale to kwestia gustu. Do zestawu z nowej płyty dorzucił jeszcze "Z imbirem", "Zostań" i "Kominy". Ja tam byłem zadowolony. 

Występ następnego zespołu spokojnie mógłby się zmieścić w kategorii "najkrótsze koncerty świata". Decadent Fun Club zagrali tylko dwa utwory. Oni generalnie są jeszcze na początku swojej drogi, ale jeżeli będą w takiej formie jak ich utwór "Stradust", to ja deklaruję, że będę ich dalsze poczynania uważnie śledził.

Następny był L. Stadt z Łodzi, czyli trudnego terenu, jak to ujął Piotr Stelmach. A wie co mówi, gdyż stamtąd pochodzi, a ja mam niedaleko, więc potwierdzam. To trudny, ale jednocześnie niebanalny i wdzięczny dla artystów teren. Co pokazuje zeszłoroczna, znakomita płyta L. Story. Jeżeli chodzi o sam koncert to panowie spięli swoją twórczość pewną klamrą, grając utwory ze swojego debiutu i właśnie z tej ostatniej płyty. Były też dwie niespodzianki. Pierwsza to goście. Kiedy panowie z L.Stadt wykonywali genialne "Oczy kamienic", na scenie pojawiły się Soniamiki i Kasia Lins i wspomogły ich wokalnie. Druga to utwór, który zagrali na koniec. Specjalnie dla Piotra Stelmacha pojawił się "Dancing With Tears in My Eyes". Każdy kto zna stosunek redaktora do tego utworu (podpowiem, że nie jest on negatywny, a nawet wręcz przeciwnie), może sobie wyobrazić jaką miał wtedy minę. I tego się nie zobaczy w radiu, trzeba było tam być. Jeden z najfajniejszych momentów tego naprawdę udanego wieczoru.

I na koniec Ania Rusowicz ze swoim nowym projektem, czyli niXes. Wyjątkowy koncert, choćby dlatego, że był to pierwszy występ zespołu przed publicznością. Świetny, charyzmatyczny występ. Po prostu jeżeli w swoim zanadrzu ma się tak dobre utwory jak "Circles" czy "Hole In The Universe" i wykonuje to grupa świetnych muzyków, to one muszą się koncertowo obronić. 
 
Offensywa De Luxe, 12 edycja, udana i niepechowa, mam nadzieję, że 13 też taka będzie.