1. Killing Joke "Pylon"
Zastanawiałem się, czy przyznać im
pierwsze miejsce, żeby nie wyszło, że za zasługi. To prawda, lubię ich i
bardzo cenię od wielu lat, ale "Pylon" to nie jest jakaś tam
sentymentalna wycieczka w przeszłość, to porywające granie od początku
do końca. Jest na tej płycie taki utwór "Euphoria", słuchając tego
albumu momentami osiągałem taki stan.
2. Algiers - "Algiers"
To dla odmiany nowe twarze, które na swojej debiutanckiej płycie
połączyły surową elektronikę z alternatywno-rockowym podejściem. I
charyzmatyczny wokalista z potężnym wokalem, który jeszcze dodaje tym
utworom trochę gospelowo-soulowego zacięcia. Mocne.
3. Sleater-Kinney - "No Cities to Love"
Kultowy w pewnych kręgach, damski przedstawiciel konkretnego
amerykańskiego niezależnego rockowego grania. Panie na swojej nowej
płycie wymiatają aż miło, fajnie, że wróciły. Niepełne 33 minuty (tyle
trwa cały album) pełnej satysfakcji.
4. Father John Misty - "I Love You, Honeybear"
Niby folkowe klimaty, ale nie w stylu "gram na gitarze, nie mam
dziewczyny, jest mi niedobrze". Gdzie trzeba jest subtelnie, albo z
poczuciem humoru. Trochę alternatywy, trochę popu albo delikatnej
elektroniki a nawet country. A jako całość to po prostu świetne
piosenki.
5.The Dead Weather - "Dodge and Burn"
Jak to mówił w
filmie "Psy" Franz Maurer (Bogusław Linda) stający przed komisją
weryfikacyjną do jej członka (Zbigniew Zapasiewicz): "Czasy się
zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". A u mnie lata mijają, a w
podsumowaniach występuje Jack White z różnymi projektami. I to się nie
zmieni, no chyba, że ze swoimi charyzmatycznymi przyjaciółmi zacznie
grać disco-polo.
6. Alabama Shakes - "Sound & Color"
Głos jak dzwon, kompozycje jak dzwon, charyzma jak dzwon.
7. Hugo Race & The True Spirit - "The Spirit"
Największe zaskoczenie na plus. Hugo Race dużo nagrywa i koncertuje,
ale generalnie funkcjonuje gdzieś na obrzeżach muzycznej sceny. Tutaj z
kolegami nagrał pierwszorzędną płytę, która powinna ich katapultować do
pierwszej ligi. Ten dawny współpracownik Nicka Cave'a stworzył materiał,
który dorównuje artystycznym osiągnięciom właśnie przed chwilą
wspomnianego artysty.
8. Refused - "Freedom"
Dawno temu
(1998) swoją płytą "The Shape of Punk to Come" ostro namieszali w
hardcorowym (i nie tylko ) muzycznym światku. Teraz po latach wracają w
bardzo dobrym stylu. Nadal bezkompromisowy, ale mocno urozmaicony czad
dla wymagających.
9. Gary Clark, Jr. - "The Story of Sonny Boy Slim"
Jeżeli chodzi o tego pana, to jego najnowsza płyta idealnie wypełnia moje zapotrzebowanie na bluesowo-soulowo-funkowe granie.
10. Majical Cloudz - "Are You Alone?"
Subtelna elektronika. Zamykamy się z tą płytą w pokoju, wyłączamy
komórkę, gasimy światło i...nie, nie zasypiamy, po prostu przypominamy
sobie, że w "starożytnych" czasach w ten sposób celebrowaliśmy słuchanie
wyjątkowych, klimatycznych albumów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz